poniedziałek, 21 września 2015

Rozdział III



4 lata później,
Hogwart,
pokój wspólny Gryfindoru

         Carla siedziała z Jamesem przy kominku w pokoju wspólnym Gryfonów. Czerwony wystrój  i ciepło palącego się ognia sprawiały, że pomieszczenie było przytulne. Na jasnych ścianach wisiały szkarłatne gobeliny i obrazy. Carla z błogością zapadła się w miękki fotel. Czuła się wyśmienicie. W swoim dawnym świecie nie miała przyjaciół. Jedynymi  osobami, które się liczyły byli rodzice, babcia i dziadek. Tyle, że dziadek zmarł. Teraz ma wspaniałych kolegów i koleżanki. Popatrzyła na Jamesa. Zmierzwione ciemno-brązowe włosy, piwne oczy, arogancki uśmiech - nic dziwnego, że inne dziewczyny uważały go za przystojnego. Nawet okrągłe okulary, których tak nie cierpiał, dodawały mu uroku. Teraz ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się w tańczące płomienie w kominku.
         – O czym tak myślisz? – spytała Carla z zaciekawieniem przekrzywiając głowę.
         – Hmmmm, nic ważnego... – odmruknął.
         – Czyli coś bardzo ważnego.
         – Jak ty dobrze mnie znasz....
         – Czyli o co chodzi? – spytała ze zniecierpliwieniem.
         James zamyślił się. Carla była najlepszą przyjaciółką huncwotów. Na pewno można było jej zaufać w ważnych sprawach, ale czy akurat w tej?
         – Chodzi o Remusa i jego chorą mamę – powiedział.
         – Oh... Chyba wiem o co ci chodzi...
         – Tak? – James uniósł brwi. No tak mógł się tego spodziewać. Przecież Carla wie o nich więcej niż oni sami.
         – Chodzi ci o to, że jego mama wcale nie jest chora, prawda? Że Remus zawsze znika podczas pełni.
         – Tak, on chyba jest wilkołakiem – wyszeptał.
         – Tak, to prawda.
         – Od kiedy wiesz?
         – Od początku.
         James tylko westchnął. Oczywiście wiedział, że Carla nie była z tego świata, ale od czterech lat nie potrafił się do tego przyzwyczaić.
– Czemu nam nie powiedziałaś? - spytał, chociaż i tak znał już
odpowiedź, która tak często padała.
– Bo wiedziałam, że i tak sami do tego dojdziecie. Nie mogę wam ułatwiać życia. – Uśmiechnęła się słabo.
Chociaż w tym świecie przebywała od wielu lat, nie wyjawiła huncwotom za dużo na temat ich przyszłości. Bo przecież nie mogła powiedzieć Jamesowi, jak młodo zginie, Syriuszowi, że trafi do Azkabanu, Peterowi, że będzie służył Czarnemu Panu, a Remusowi, że umrze podczas I wojny o Hogwart wraz ze swoją żoną i tym samym osieroci swoje dziecko. Wiedziała, że nie może za bardzo zmieniać biegu historii. Ale czy da się go zmienić? Póki co los starał się, aby nie wyjawiła za dużo szczegółów.  
– A tak w ogóle to gdzie jest Syriusz? – spytała Carla, uznając,
że warto zmienić temat.
– A jak myślisz? – zapytał z rozbawieniem James.
– Dziewczyny? – Pokiwała z niedowierzaniem głową. – Dziwne, że mu się jeszcze nie skończyły.
– Wiesz, z tobą jeszcze nie byłem na randce. – Carla usłyszała głos
za sobą.
Dziewczyna odwróciła się i zobaczyła nonszalancko opierającego się o ścianę chłopaka, który akurat swoim zwyczajem odgarniał swoje długie, lśniące, czarne włosy za ucho.
– Syriusz! – Carla rzuciła mu się na szyję. Traktowała go jak brata. Z Blackiem spędzała całe dnie, więc nawet tak krótka nieobecność przyjaciela była dla niej co najmniej nieprzyjemna.
– Nie widziałaś mnie przecież tylko od rana! – uśmiechnął się, podnosząc dziewczynę z ziemi.
– A wiesz jaka już pora? – spytała, wskazując palcem na okno, za którym widniało już nocne niebo. – Poza tym nie było cię na zajęciach. – Zmrużyła oczy.
– A czy to coś nadzwyczajnego? – zaśmiał się James.
Syriusz postawił Carlę z powrotem na ziemię i udał obrażonego.
– Przecież chodzę na zajęcia! W tym roku bardzo się staram. Nie było mnie tylko dzisiaj!
– Widzisz, już w pierwszym tygodniu szkoły zrobiłeś sobie wagary! Nie ładnie Syriusz! – skarcił go James.
– James, ty się nie wtrącaj, bo gdyby nie ty, to byłbym bardzo grzecznym i ułożonym dzieckiem.
Na to stwierdzenie James wybuchnął tak głośnym śmiechem, że wszyscy pozostali Gryfoni, znajdujący się w pokoju wspólnym odwrócili się w jego stronę, wytrzeszczając na niego oczy. Spadł z fotela i tarzał się po podłodze.
– James, spokojnie – szeptała uspokajająco Carla, która uklękła przed chłopakiem.
Kiedy ten jednak się nie opanował, chwyciła go za ramię i mocno pociągnęła. Tak się złożyło, że James właśnie chciał wstać, a przez pociągnięcie stracił równowagę i upadł prosto na Carlę. Ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Carla czuła mącący zmysły zapach męskich perfum. Naraz zdała sobie sprawę, że James bardzo jej się podoba. Zawsze jej koleżanki wzdychały jaki to on jest przystojny, ale nigdy tak o nim nie myślała. Zrobiła się czerwona jak burak.
– Chyba James na ciebie leci – Syriusz rzucił standardowy w takich sytuacjach żarcik.
– Mała, nie przy ludziach – szepnął Carli  na ucho James.
Rozzłoszczona dziewczyna tylko gniewnie zrzuciła chłopaka z siebie, wstała i otrzepała swoją szkolną, czarną szatę z pyłu.
– Nie wyobrażaj sobie za dużo, Potter – posłała mu mordercze spojrzenie, na co chłopak tylko się wyszczerzył, pokazując swoje perłowo białe zęby.

~~~~~~~~~~~~~~~

Carla po cichu wemknęła się do swojego dormitorium, stąpając na palcach, żeby nie obudzić koleżanek, które już od dawna spały. Rzuciła się na łóżko, które pod jej ciężarem zaskrzypiało. Była wyczerpana dzisiejszym dniem. Nie lubiła piątków ze względu na zajęcia, które się w ten dzień odbywały. Z samego rana miała dwie godziny eliksirów ze Slughornem, których po prostu nie cierpiała, później zielarstwo, następnie dwie godziny transmutacji, które ratowały ten dzień przed kompletną katastrofą, a na koniec wróżbiarstwo i numerologia, które nie ma pojęcia czemu, będąc na trzecim roku wybrała. Może było to spowodowane ciekawością świata czarodziejskiego, ale teraz już wiedziała, że to był najgorszy pomysł w jej nie za długim życiu.
Zapatrzyła się w czerwone, aksamitne zasłony, swobodnie opadające na jej łóżko. Już prawie zasnęła, jednak do jej głowy wtargnął cichutki głosik Lily Evans.
– Carla? To ty? – spytała rudowłosa dziewczyna.
– Tak, śpij, to tylko ja.
Z Lily, Carla zaprzyjaźniła się dopiero przed rokiem. Wcześniej nie pałała do niej zbyt wielką sympatią, bo Gryfonka była zarozumiała i trochę egoistyczna. Teraz Lily zmieniła się w sympatyczną osobę. Zaczęła tolerować nawet huncwotów, których towarzystwa wcześniej nie mogła znieść. Pomimo, że chłopcy dalej znęcali się nad jej najlepszym przyjacielem – Snapem, nie opuszcza już pokoju, w którym akurat zawitają. Po swojej przemianie, zdała sobie sprawę, że każdy może się zmienić. Nawet huncwoci , tylko trzeba dać im szansę.
– Carla? - rudowłosa znów się odezwała.
– Tak?
– Dziękuję, że dałaś mi szansę. Wiem, że byłam dla ciebie kiedyś okropna. - Lily ciągle powtarzała to samo od roku. Czuła się winna, z powodu złego traktowania Carli przez pierwsze trzy lata ich znajomości. Wcześniej była arogancka, wyśmiewała się z dziewczyny.
– Lily, przestań już mnie w kółko przepraszać. Naprawdę.
– Dobranoc. - Carla usłyszała tylko jak Lily przewraca się na drugi bok i sama zasnęła.

~~~~~~~~~~~~~~

Carla obudziła się wcześnie rano, promyki słońca jeszcze nie wpadały do pokoju. Spojrzała na łóżka dziewczyn. Kaylie i Lily jeszcze spały, a łóżko Cassie było puste. Dopiero teraz usłyszała szum wody, dochodzący z łazienki. Spuściła swoje bose stopy na zimną podłogę. Wzdrygnęła się i szybko je podniosła. Ze swojego kufra wyciągnęła skarpetki i dopiero teraz zeszła na ziemię. Przeciągnęła się, była zmęczona, ale wiedziała, że i tak nie zaśnie. Podeszła do drzwi łazienki i zapukała cicho.
– Cassie, pośpiesz się!
Odpowiedziało jej gniewne mruknięcie. Wiedząc, że i tak nie uda jej się wyciągnąć koleżanki z toalety, wróciła na swoje łóżko. Chwyciła pierwszą lepszą książkę ze swojego stosu, który przyniosła z biblioteki i zaczęła czytać.
Po chwili przyłapała się, że jej wzrok tylko przesuwa się po literach, a tak naprawdę myślami jest całkiem gdzie indziej. Dokładnie to przy Jamesie Potterze i wydarzeniach z dnia wczorajszego. Zawsze kochała tego chłopaka, bo zastępował jej rodzinę, ale nie w taki sposób. Coś się w niej obudziło. Całkiem nowe uczucie, pojawiły się motyle w brzuchu, kiedy tylko przebywała w jego towarzystwie. Zdała sobie sprawę, że bardzo jej się to podoba. Tylko jest jedno ale. Ona wie, że z tego wszystkiego i tak nic nie będzie. Przecież Potter kocha Lily i w przyszłości będzie jej mężem. Więc po co dawać sobie jakąkolwiek nadzieję?
Jej przemyślenia przerwał dźwięk cichutkiego stukania w szybę. Spojrzała na okno obok niej i zobaczyła małą, szarą sówkę, która wpatrując się w Carlę, z zaciekawieniem przekrzywiała łepek. Raczej nie przyleciała do niej. Przecież do niej nikt nie pisał listów. Tylko na święta dostawała paczki i życzenia od rodziców Jamesa.  Więc jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy wpuszczając sowę, zwierzątko nie poleciało do żadnej z jej koleżanek, a zaczęło dziobać, ją po ramieniu.
Od nóżki sówki odwiązała beżową, zniszczoną kopertę. Widniał na niej tylko dane adresata. Kiedy je przeczytała, serce podskoczyło jej do gardła.

Pani Charlotte Blue,
ul. Frimond 14,
Nestorville
lub
Hogwart

Ktoś znał jej wcześniejszy adres. Jej adres z poprzedniego świata. Jak to możliwe?
Szybkim ruchem otworzyła kopertę i wyjęła list. Zaczęła go pośpiesznie czytać. Z każdym słowem serce zaczynało jej bić szybciej, a w głowie coraz bardziej kręcić. Nieprzytomna opadła na łóżko.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziły ją rozmowy koleżanek z dormitorium. Wszystkie trzy krzątały się po pokoju. Keylie jeszcze nieprzebrana szukała swojej czarnej skórzanej kurtki, którą poprzedniego wieczoru gdzieś rzuciła. Jej siostra bliźniaczka Cassie była już ubrana w malinową koszulę i granatowe legginsy. Dziewczyny poza wyglądem i tendencją do wspólnych kłótni różniły się właściwie wszystkim - charakterem, stylem ubierania się, upodobaniami, talentami. Carlę zawsze dziwiło jak można być jednocześnie tak do siebie podobnym i tak różnym. Teraz wzrok dziewczyny padł na Lily, która gotowa na śniadanie wylegiwała się na swoim łóżku i o czymś intensywnie rozmyślała. Wyglądało to jak zwyczajny poranek.
Carla nie zwracając uwagi na krzyki bliźniaczek, w pośpiechu zaczęła rozglądać się wokół siebie, szukając listu. Nigdzie nie było go widać, a pamiętała, że gdy zemdlała trzymała go w ręce. Czyli to musiał być tylko koszmar. Odetchnęła z ulgą i ze spokojnym sercem, niezauważona przez współlokatorki zebrała swoje rzeczy i poszła się przebrać.
Stanęła przed lutrem i spojrzała na odbicie swojej brzoskwiniowej  twarzy. Nie była zadowolona z tego co zobaczyła. Jej buzia była nadal tak samo pucata jak dnia poprzedniego. Codziennie budziła się z nadzieją, że w przyszłości jej twarz będzie bardziej podłużna, ale do tej pory nic się nie zmieniło. Westchnęła zdając sobie sprawę, że nic i tak z tym nie zrobi i zaczęła rozczesywać swoje długie, proste, blond włosy. Kiedy była już usatysfakcjonowana z wyniku swojej pracy, ubrała jeansy i czarną, obcisłą koszulkę z krótkim rękawkiem, w pasie przewiązała koszulę w czerwoną kratę, a na nogi założyła trampki - jej standardowy strój na zwyczajne soboty. Umyła jeszcze zęby i w podskokach wyszła z łazienki.
W pokoju oprócz dziewczyn, zastała huncwotów. James Potter siedział na jej łóżku i o czymś zawzięcie dyskutował z Remusem. Peter usiadł na oknie i wesoło machał nogami. A Syriusz rozmawiał z Lily. LILY EVANS. Rozmawiał z Evans. Z dziewczyną, która tak nie lubiła tych chłopców.  Carla gapiła się na nich chwilę, gdy z odrętwienia wyrwał ją głos Jamesa.
– Carla! Charlotte Blue mówię do ciebie!
– Tak?
– O w końcu się obudziłaś. Chciałem cię tylko poinformować, że musimy już iść na śniadanie.
– Ah, tak, oczywiście.
Carla zdała sprawę, że już długo musiała być nieobecna, bo wszyscy już czekali na nią przy drzwiach.
– Od czterech lat, nic się pod tym względem nie zmieniłaś. – Wyszczerzył się Syriusz i wyszedł z pokoju, a za nim reszta gromady.

~~~~~~~~~~~~~~

Podniesione głosy uczniów stawały się coraz głośniejsze, wraz z każdym krokiem zrobionym w stronę Wielkiej Sali. Kiedy przekroczyli jej próg, skierowali się do ławy gryfonów i zajęli ostatnie wolne miejsca. Syriusz usiadł obok Carli i Petera, na przeciwko niego znalazł się Remus otoczony bliźniaczkami. Obok Jamesa także siedziały same dziewczyny - po prawej Evans, a po lewej Blue.
Black nałożył sobie na talerz ostatniego naleśnika z szynką i serem żółtym i zaczął go powoli jeść. Stwierdził, że jest przepyszny, więc rzucił się na niego z wielką zapalczywością.
– Smakuje Syriusz? – spytała go Carla. – Jesz jak świnka, jesteś cały z sera.  Poza tym jak można jeść takie naleśniki? – zdziwiła się dziewczyna.
– Właśnie Syriusz, przecież to świństwo! – krzyknął James, wychylając się zza Carli, żeby móc zobaczyć przyjaciela. On także uwielbiał tak przyrządzone naleśniki, lecz dla niego porcji już zabrakło - Zabierz sobie coś innego! Nie musisz się martwić, że jedzenie się zmarnuje! Zrobię to dla ciebie i go dojem.
– James, nie musisz się tak poświęcać! – wybuchnął śmiechem Black, lekko odsuwając swoje danie od kolegi.
– Oh, ależ oczywiście, że muszę! W końcu jestem twoim przyjacielem, a czego się dla nich nie robi! – Potter kładąc się na stole próbował dosięgnąć talerza. Przy okazji przewrócił sok dyniowy Lily, która o dziwo się za to na niego nie zdenerwowała, a na Carlę zrzucił resztki tostów.
Reszta Gryfonów nie próbowała uspokoić chłopaków, bo i tak wiedziała, że to nic nie da, a mogą tylko zostać ubrudzeni jedzeniem. Przypatrywali się tylko tej wojnie, a Peter jako jedyny dopingował Pottera ciesząc się, że James i Syriusz  znowu zapewnili im trochę rozrywki. Ale nie Lily Evans. Kiedy Black  puścił swój talerz i rzucił się na Pottera, żeby go odciągnąć od swojego jedzenia, ona cicho zabrała naleśnika  i zauważona tylko przez Carle, wróciła na swoje miejsce chichocząc po cichu.
– Gdzie jest mój naleśnik?! – ryknął Syriusz po wygranej bitwie z Jamesem i rzucił się na ławę z rozpaczą. – Gdzie się podział mój skarb?
– Zjadłam go – oznajmiła tak dumnie Lily, jakby właśnie ogłaszała im, że wygrała turniej trójmagiczny.
Syriusz rzucił tylko dziewczynie mordercze spojrzenie i obrażony na cały świat nałożył sobie na talerz zwykłego tosta z serem.
– Brawo Lily! – wykrzyknął James i objął ją ramieniem, jednak ta jak oparzona się od niego odsunęła. Pomimo, że polubiła Remusa, Petera i Syriusza, Jamesa nie zaakceptowała jeszcze całkowicie. Zaczęła go już tolerować, czasem nawet z nim rozmawiała, ale nic poza tym. Miała dość jak Potter próbował się jej przypodobać, jak rzucał jej głupie teksy na podryw, jak próbował ją od czterech lat zaprosić na kremowe piwo. Pomimo, że już nie był tak zadufany w sobie, dalej była do niego zrażona. A może jest dla niego za bardzo niemiła? Może powinna dać mu szansę, tak jak  kiedyś dano jej? Spojrzała na chłopaka. Lily zdała sobie sprawę, że ta sytuacja musiała go naprawdę zaboleć. Zobaczyła jego zaciśnięte usta i spojrzenie pełne bólu i coś w jej sercu zmiękło.
– James… – zaczęła mówić, jednak chłopak już zdążył wstać.
– Nie jestem głodny. Pójdę już – rzucił i szybkim krokiem się oddalił.
– James… – wyszeptała jeszcze raz Lily, ale ten już jej nie słyszał.
 Patrzyła jeszcze za oddalającą się spiętą sylwetką chłopaka, a kiedy zniknął za drzwiami Wielkiej Sali odwróciła wzrok i spojrzała na swój pusty talerz. Pomimo, że nie przepadała za Jamesem, sprawiało jej ból, kiedy go raniła.
– Co mu odbiło? – spytał Syriusz, lecz nikt oprócz Carli i Lily nie wiedział co się stało, a dziewczyny nie kwapiły się do wyjaśnień.
Nagle do sali wleciało mnóstwo różnobarwnych sów, roznoszących pocztę. Każda podlatywała do któregoś z uczniów i dziobała po rękach domagając się pieszczot. Carla spojrzała w górę, żeby sprawdzić czy jakiś ptak nie kieruje się czasem do niej, chociaż bardzo w to wątpiła. Jednak jej serce zamarło, kiedy w jej stronę leciała mała, szara sówka, identyczna jak w jej śnie. A może to nie był sen. Jak w transie od nóżki zwierzątka odwiązała list i spojrzała na dane adresata. Nie musiała ich nawet czytać, bo i tak rozpoznała to pochyłe pismo. Ręce zaczęły jej się trząść i zakręcił się jej w głowie, więc szybko wybiegła z wielkiej sali, nie zwracając uwagi na wołania jej przyjaciół.

~~~~~~~~~~


Oto i trzeci rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba. Coś mi się wydaje, że opisy uczuć postaci są niespójne i poplątane, ale tak jakoś wyszło. Proszę was o komentarze!!!

25 komentarzy:

  1. Co pisało w tym liście nooo!!?? Nie mecz mnie tak ja na prawdę jestem ciekawa a ty mi tu rozdział używasz! Chamstwo po prostu!
    Ale mi mo to rozdział świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahahahha cierp!!!!! Nic nie powiem!!! Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest bardzo fajny! ;) No i ja też jestem ciekawa, co było w tym liście :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleksandra, miło mi!
    Nadrobilam! <3. Piszesz bardzo fajne, długie rozdziały :) Co do opisów są one całkiem okej,nie wiem czy niespójne, ale miło się czyta :))
    W momencie "Syriusz nałożył sobie na talerz ostatniego naleśnika.." przeczytałam "na twarz" :D
    Jestem mega ciekawa co jest w tym liście! Próbowałam zgadnąć, ale to może być cokolwiek! :/ Może ktoś umarł? No nie wiem.. Ale muszę to wiedzieć!! Pisz szybko :D
    Weny życzę!
    Jeśli lubisz Huncwotow to zapraszam również do siebie. Poinformuj mnie proszę o nowym rozdziale jak się pojawi, u mnie w spamie (link poniżej)
    Ciepło pozdrawiam
    AleksandraOla
    (Www.james-i-lily-nasza-bajka.blogspot.com)
    Ps. Masz śliczne imię!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo! Jestem taka szczęśliwa, że ktoś się stara i pisze dłuższe komentarze!! Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. To zależy od weny. Ostatnio leżę sobie w łóżku i myślę, co by tu napisać, ale nic wystarczająco satysfakcjonującego nie przychodzi mi do głowy.
    Już lecę poczytać twojego bloga! Naprawdę dziękuję ci za ten komentarz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że możesz dodać mojego bloga do polecanych, będzie mi bardzo miło z tego powodu:)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana!
      Zostawiłaś adres swojego bloga u mnie, więc wpadam i... jestem szczerze zachwycona. Bardzo oryginalny pomysł i jestem na prawdę zadowolona z tego, że tu jestem. Nie jestem dobra w pisaniu długich komentarzy, ale mogę spróbowa.
      Carla czuje coś do Jamesa, ale przecież nie mogliby być razem, bo ona przecież wie, że Jim musi być z Lily... albo nie musi.
      Relacja z Łapą wydaje się być ciekawa, no bo kto normalny tęskni po kilku godzinnej rozłące. No, ale biorąc pod uwagę, że w otoczeniu Huncwotów nikt nie może zostać normalny, to całkiem... normalne?
      Eh, ten komentarz to jeden wielki misz-masz, więc już sobie oszczędzę...
      Pozdrawiam i weny życzę!
      Ann Black
      PS. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Oczywiście odwdzięczę się tym samym. Jeśli będziesz chciała.

      Usuń
    2. Hej! Na: http://barwne-zycie-jamesa-pottera.blog.pl pojawił się nowy rozdział, kiedy u Ciebie next?

      Usuń
  7. Dziękuję ci bardzo za komentarz! Wcale nie jest taki krótki... W porównaniu do moich...
    To prawda twój komentarz to misz-masz, ale tylko dla normalnych ludzi. Spokojnie! Ja do takich nie należę, poza tym często też takie pisze, więc potrafię się w nim bez trudu połapać!! James i Carla... Szczerze mówiąc nie wiem co z nimi jeszcze będzie....
    Tak oczywiście będę cie informować , a i ty mnie informuj, bo znając moją niezawodną pamięć, zapomnę.
    Jeszcze raz dziękuję za komentarz i do następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć :)
    Oczywiście nie mogłam odmówić sobie wizyty u Ciebie!
    Sam pomysł bardzo ciekawy - bo która z nas nie chciałaby nagle znaleźć się wśród Huncwotów? Wiadomo, jest tajemnica, jest pewna niezręczność, ale ile zabawy, ile możliwości!
    Opublikowałaś dopiero trzeci rozdział, więc wszystko wygląda zabawnie, beztrosko i przyjemnie, chociaż Charlotte (piękne imię) dobrze wie, jak to się wszystko skończy. Ciekawa jestem, kto w końcu zdobędzie jej serce - Syriusz czy James? Niby z Jamesem wszystko wiadomo, ale nikt nie przewidział, nawet Rowling, że do historii wkroczy nagle nowa, przebojowa postać, która być może zmieni bieg historii.
    Czekam na następny rozdział!
    Z pozdrowieniami
    Eskaryna

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam Cię bardzo za wszystkie utrudnienia dot. mojego rozdziału. Wszystko jest w normie i zapraszam do lektury :)

    OdpowiedzUsuń
  10. W końcu przeczytałam wszystko !!!
    Ciekawa jestem jak to będzie z James'em. Mimo, iż zwykle jestem za Jilly to w tym wypadku jednak za bardzo polubiłam główną bohaterkę i chciałabym by bieg wydarzeń się zmienił.
    Jestem również ciekawa co będzie z Remusem i jakie kawały jeszcze James z Syriuszem zrobią :)
    Mam nadzieje, że nie każesz nam dłużej czekać na następny rozdział ;)
    Do przeczytania :*
    ~KIMI

    endowed-with-power.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej KIMI!
      Dziękuję ci bardzo za komentarze! To dla mnie wiele znaczy! Co do Jamesa - nie wiem jeszcze co z nim zrobić. Mam dwa scenariusze, ale nie wybrałam. Kolejny rozdział może pojawić się w przyszłym tygodniu, a może w ten weekend. Przepraszam, że musicie tak długo czekać, ale wena mnie trochę opuściła. Teraz więcej pomysłów mam na drugiego bloga, ale pewien pomysł do huncwotów już zaczyna się pojawiać w mojej głowie.
      Do przeczytania :*

      Usuń
    2. Jestem już tu :3
      ~Kimi

      Usuń
  11. Łuhuhu taka wredna Lily, dobrze dobrze :D
    Czekam na wyjaśnienie w sprawie listu!!! Pisz pisz :D
    pozdrawiam i życzę weny

    P.S Nominowałam cię do LA :D
    http://blueroseffhp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Wciągnęłam się :)
    Co było w tym liście?!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nooo, to teraz szykuj się na stalking!!! Masz mi opowiedzieć wszystko, co się wydarzy, co do joty!!!
    Rozdział super! Świetnie piszesz, naprawdę, lepiej ode mnie. Opisy wychodzą Ci bardzo dobrze;) Ojojoj, ja wiem, oni się przyjaźnią itp. ale kurde, jak ja chcę kogoś zszipować!!
    Polubiłam Carlę. Jest taka szalona, ale w tym wszystkim czuła i delikatna, jak... Uwaga uwaga... KREMÓWKA!!! Tak, powinnam za to dostać nagrodę Nobla!! Ha ha, dobra, czas się ogarnąć...
    Do tego dochodzi nam jeszcze wątek listu... Hm... Kto to mógł napisać? Mam nadzieję, że dowiem się w kolejnych rozdziałach, bo jak nie, to będę Cię prześladować przez cały jutrzejszy dzień, a pamiętaj, jutro koło matematyczne^^
    Idę czytać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola! Ty razem zdążyłam skomentować zanim przeczytałaś dalej!
      Nic nie po-wiem, nic nie po-wiem! Żyj w niewiedzy! Shipuj, shipuj... Ja zshipuje w swoim czasie!
      Ola... To porównanie... Jest takie piękne... Takie głębokie... Tak bardzo prawdziwe... Wzruszyłam się! Mówię ci twoja kremówka przejdzie do historii!
      Tak, dowiesz się. I to dużo!
      Leć, leć!

      Usuń
  14. Trochę ubolewałam, gdy zobaczyłam ten napis "4 lata później". Dlaczego? Bo chyba wolałabym, żeby to wszystko działo się trochę wolniej. Tzn, żebyś zamiast pisać '4 lata później', napisała chociaż 5-10 rozdziałów, w których ten przedział czasowy byłby zawarty. Wtedy lepiej odczułabym jak się nawiązuje przyjaźń między bohaterami, sama zauważyłabym, że Ch zaczęła się podkochiwać w Jamesie i wszystko byłoby takie... wyraźniejsze. Ale to tylko moje zdanie. Poza tym ja uwielbiam długie twory i powolne przedstawianie akcji, stąd to marudzenie.
    Ale podoba mi się.
    I ciekawa jestem co to za list...

    Na razie to tyle z mojej strony. Jak znajdę więcej czasu to przybędę na kolejne.
    Pozdrawiam!
    I zapraszam do siebie jeśli masz ochotę;)
    sila-jest-we-mnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, hej!
      O może masz rację... Jakoś tak wyszło, wtedy o tym nie myślałam XD Kiedy będę pisała kolejnego bloga (albo książkę, ale to mam jeszcze trochę czasu xd) to na pewno będę o tym pamiętać xd
      Do ciebie cały czas zaglądam :)
      Pozdrowionka,
      Bianka! :)

      Usuń

Obserwatorzy

Lydia Land of Grafic