– Pomyśl, w co ma się zamienić ten pokój
i przejdź tędy trzy razy – nakazała Carla, wskazując na pustą ścianę znajdującą
się przed nimi, a Scarlette spojrzała na Blue jak na wariatkę, ale gdy ta
pokiwała zachęcająco głową, posłusznie wykonała jej polecenie. W skupieniu
obserwowali blondynkę, maszerującą z zamkniętymi oczami wzdłuż ściany.
Według Carli robiła to
zbyt wolno. Aż dygotała ze zniecierpliwienia i ekscytacji, chcąc jak
najszybciej pokazać Puchonom magię Pokoju Życzeń. Nie mogła wytrzymać ani
minuty dłużej – było to zapewne spowodowane faktem, że tajemnica tego
pomieszczenia ją samą także ciekawiła. W końcu była to jedna z nierozwiązanych
przez nich zagadek Hogwartu – nie dość, że wystarczyło jedynie pomyśleć o
swoich potrzebach, a Pokój już wiedział, co ma w sobie zawierać, to jeszcze nie
dało się go nanieść na mapę huncwotów.
Po chwili ku zdziwieniu
Scarlette i Pedro w ścianie pojawiły się wielkie, złote drzwi zdobione tak
bogato, że ich przepych aż raził w oczy. Dziewczyna spoglądała na to w
osłupieniu, z lekko uchylonymi ustami.
– Ale przecież jeszcze przed
chwilą…
– Otwórz – przerwał jej
Syriusz, uznając, że należy pójść za ciosem we wprawianiu dziewczynę w
zdumienie.
Podeszła do drzwi i
napierając z całej siły, pchnęła je. Nie uchyliły się mocno, ale
wystarczająco, aby mogła wejść do pomieszczenia. Wsunęła się przez szczelinę i
zniknęła im z oczu.
Ciekawi, jaki pokój
wymarzyła sobie Scarlette, skierowali się w stronę wejścia. Syriusz musiał
otworzyć drzwi trochę mocniej, bo by się przez nie nie przecisnął. Przepuścił
Carlę, Lily oraz Jamesa, który – wykorzystując okazję – wepchał się przed
niego, i dopiero wtedy wszedł do Pokoju Życzeń.
Pomieszczenie zamieniło
się w nowoczesny salon. Na podłodze znajdował się duży, miękki dywan, na którym
stały dwa jasne, skórzane fotele, jedna kanapa z tego samego kompletu i szklany
stolik. Zaraz obok Black dostrzegł kominek, w którym brakowało jedynie ciepłych
płomieni, które ociepliłyby zimny wystrój. Na pomalowanych na biało ścianach
wisiały abstrakcyjne obrazy nie ukazujące nic konkretnego – tak się
przynajmniej wydawało Syriuszowi, który do znawców sztuki jednak nie należał.
Pokoju nie można było nazwać przytulnym – szpitalna biel, która obejmowała
każdy kąt pomieszczenia, sprawiała, że wydawał się zimny – ale na pewno nie to
wprawiło Scarlette w taki stan.
Dziewczyna stała na środku pokoju i nieruchomym wzrokiem wpatrywała się w
jakiś punkt przed sobą. Jej ciało było całe spięte i zdrętwiałe, jedynie
dłonie, które zacisnęła w pięści, trzęsły się niemiłosiernie.
– Scarlette? – spytał
James zmartwionym głosem, kiedy tylko zobaczył dziewczynę. – Wszystko dobrze?
Słysząc głos Pottera,
blondynka drgnęła, jakby wyrwana z zamyślenia, i odwróciła się. Nie potrafiła
ukryć uczuć, które malowały się na jej twarzy – ból i żal odbijały się w łzach
gromadzących się w kącikach jej oczu.
– Chodźmy stąd –
powiedziała, a jej głos zadrżał i lekko się załamał. – Proszę.
Nie spojrzała w kierunku
żadnego z nich, kiedy przechodziła obok. Głowę miała spuszczoną, jakby
wstydziła się tego, co się przed chwilą stało. Przyglądali jej się z
niepokojem, ale nikt nie wiedział, jakie wspomnienia mogły wiązać się z tym
miejscem, że Scarlette tak na nie zareagowała. Oczywiste jednak było, iż nie
należały do przyjemnych.
Opuścili Pokój Życzeń,
idąc za dziewczyną. Żadne z nich o nic nie pytało – skoro Scarlette nie
opowiadała nic z własnej woli, woleli póki co nie naciskać. Spodziewali się co
prawda, że kiedyś dziewczyna o wszystkim im powie – w końcu byli jej przyjaciółmi
– ale teraz uznali, że warto dać jej trochę czasu i nie męczyć jej zbędnymi
pytaniami.
Kiedy wyszli na korytarz i stanęli na przeciwko gobelinu z Barnabaszem
Bzikiem i trollami, drzwi Pokoju Życzeń zniknęły, a ściana ponownie stała się
pusta. Syriusz spojrzał na Scarlette – dziewczynie udało się już opanować, jej
dłonie nie drżały, sylwetka trochę się rozluźniła, a na twarzy pojawił się
nawet uśmiech, którym chciała ich uspokoić. Widać było co prawda, że został on
wymuszony, a wykrzywienie ust w takim grymasie sprawiło jej niemało trudności,
ale Black i tak poczuł się lepiej, zauważając, że już nie jest ze Scarlette tak
źle.
Nie wiedział, czy to przez to, że jego przyjaciele byli dla niego jedyną
rodziną, ale czuł się odpowiedzialny za całą ich grupę. W sumie to ta rola
powinna przypadać Carli, bo to w końcu dla niej wszyscy pojawili się w kwaterze
PWD, ale Black i tak chciał wszystkimi się opiekować. Dlatego teraz, kiedy
Scarlette znalazła się w takim stanie, od razu bardzo się zmartwił. Traktował ją
trochę jak młodszą kuzynkę – urodziła się w końcu trzy lata później niż oni – a
w dodatku od kiedy uratowała mu życie, miał u niej wielki dług do spłacenia.
Nie chciał więc za żadne skarby, aby coś ja trapiło.
I chociaż teraz nie chciała im o powodach swoich zmartwień opowiedzieć,
Syriusz już postanowił, że o wszystkim się dowie i postara się w jak
największym stopniu dziewczynie pomóc.
~~~~~~~~
Carla w ogóle nie była zadowolona z atmosfery, która powoli tworzyła się
między nimi. Syriusz i Peter byli pokłóceni. Black na każdym kroku starał się
pokazać, że wcale nie wybaczył Pettigrew – dokuczał mu, rzucał kpiące
spojrzenia, niekiedy popychał, udając, że niechcący lub ignorował sam fakt jego
istnienia. Sama uważała, że Łapa przesadza z tą awersją do Glizdogona i trochę
ją zachowanie przyjaciela denerwowało. Scarlette coś się stało zaraz po
zobaczeniu Pokoju Życzeń – była podenerwowana i chociaż starała się zachowywać
tak jak zawsze, nie potrafiła ukryć swoich emocji. To z kolei doprowadzało
Syriusza i ją samą do szewskiej pasji – bardzo martwili się stanem dziewczyny.
James i Lily też byli jacyś markotni. Carla nie wiedziała dlaczego, możliwe, że
udzieliły im się nagłe zmiany nastrojów przyjaciół. Z twarzy Pedro nic nie
mogła wyczytać. Humor Remusa zbytnio się nie zmienił, ale Blue doszła do
wniosku, że musiał podejść do sprawy Scarlette po prostu w inny sposób – skoro
na razie dziewczyna nie chce im nic powiedzieć, a jakoś sobie radzi, trzeba
poczekać aż się otworzy, a póki co nie strzępić sobie nerwów.
Ale jak miała tego uniknąć, kiedy większość jej przyjaciół ponownie została
opanowana przez ponury nastrój? Zwiedzanie zamku miało być miłą wycieczką,
tymczasem odwiedzili dopiero pierwsze miejsce, a ich humory zostały
całkowicie popsute.
Może za chwilę o tym zapomną? Do Scarlette powróci dawna ekscytacja
spowodowana perspektywą poznania najciekawszych zakątków Hogwartu, co uspokoi
trochę Syriusza i ją samą? W końcu teraz zbliżali się już do biblioteki, którą
Remus zaproponował zwiedzić zaraz po Pokoju Życzeń. Może to zaciekawi młodszą
blondynkę i sprawi, że sytuacja, która zdarzyła się na siódmym piętrze,
przynajmniej na chwilę odejdzie w niepamięć?
Minęli portret jakiegoś spasłego hrabiego i skręcili w lewo, wchodząc do
biblioteki. Carla od razu rzuciła okiem w stronę Scarlette. Odetchnęła z ulgą,
kiedy zobaczyła, że było już znacznie lepiej – na jej twarzy pojawił się
niewymuszony uśmiech, kiedy zauważyła wszystkie zbiory książek znajdujące się w
bibliotece Hogwartu. Prawda była taka, że nawet jeśli kogoś nie interesowały
żadne opasłe tomiska, to pomieszczenie i tak robiło na tej osobie wielkie
wrażenie. Obok sięgających sufitu, zapełnionych zakurzonymi książkami półek nie
dało się przejść obojętnie. Dodatkowo w pomieszczeniu panowała magiczna
atmosfera – w powietrzu złotem błyszczały drobinki pyłu, przez okno wpadały
promienie słoneczne, w niektórych miejscach przebijając mrok, a do niektórych
nie docierając i nie mogąc zakłócić trwającej tam ciemności oraz tajemniczości.
Teraz, kiedy uczniowie wyjechali na święta, panowała tutaj cisza idealna – nie
została przerywana nawet szelestem pergaminów lub szeptami, które zwykle
wypełniały bibliotekę. Nigdzie nie słychać było także pani Pince; nikogo to
jednak nie zdziwiło, bo od zawsze pozostawało wiadome, że bibliotekarka potrafi
poruszać się bez wydawania choćby najcichszego odgłosu.
– Wow – wyszeptała Scarlette oszołomiona pięknem hogwarckiej biblioteki. –
Ale tu pięknie.
Pedro tylko pokiwał głową, ale na jego twarzy, na której nigdy nic się nie
malowało, także widać było podziw.
Carla zaśmiała się cicho. Pomimo że widok był naprawdę piękny, na nich nie
robił już takiego wrażenia. Spędzali tutaj czas prawie codziennie, więc udało
im się już do niego przyzwyczaić. Nadal doceniali wspaniały wygląd i atmosferę
panującą w pomieszczeniu, ale nie zatrzymywali się przed wejściem jak wryci, a
ich usta nie układały się mimowolnie w wielkie O, jak to się stało
w przypadku Scarlette.
Młodsza blondynka powoli zagłębiła się między regały, delikatnie
przejeżdżając opuszkami palców po grzbietach grubych ksiąg. Co chwilę
wzdychała, kiedy zauważyła egzemplarz, który wydał jej się wyjątkowo ciekawy
lub wzbudził jej zachwyt samym swoim wyglądem.
Pedro także podążył za dziewczyną, przyglądając się książkom. Widoczne
było, że szukał czegoś konkretnego. Niekiedy zatrzymywał się przy regale i
wyciągał któryś z egzemplarzy, ale za każdym razem odkładał go z powrotem na
półkę, kręcąc przy tym nieznacznie głową.
– Macie coś o mugolskiej historii? – spytał po chwili.
– Powinno coś się znaleźć.
– Uśmiechnął się Remus i machnął ręką, tym samym dając Puchonowi znak, aby za
nim podążył.
Lily także skierowała się
w stronę Lunatyka i już po chwili zniknęli w jednym z ciemniejszych zakątków
biblioteki.
Carla uważnie przyjrzała
się Syriuszowi, który opierał się nonszalancko o ścianę. Po chwili doszła do
zadowalających wniosków – Black, zaobserwowawszy poprawę nastroju młodszej
Puchonki, trochę się rozweselił. Ona sama także znacznie się uspokoiła –
wcześniej bardzo przejęła się nagłym wybuchem emocji dziewczyny.
– O... A co to za miejsce?
– spytała Scarlette, wpatrując się w wyraźnie odgrodzony sektor biblioteki,
który wydawał się mroczniejszy i bardziej tajemniczy.
– To Dział Ksiąg
Zakazanych – wyjaśniła Carla.
– I jak sama nazwa
wskazuje, nie można wchodzić tam tak po prostu. – Lily nagle pojawiła się tuż
przy nich. – Jeśli otrzymasz zgodę od nauczyciela, oczywiście możesz tam wejść,
ale w innym wypadku wstęp jest wzbroniony – pośpieszyła z wyjaśnieniami.
Syriusz uniósł brwi bardzo
wysoko, ale nie kwestionował zdania Evans. Carla dobrze wiedziała, że mogłoby
to grozić wielką kłótnią. Swojego czasu pod peleryną niewidką Black i Potter
zaglądali do tej części biblioteki, aby znaleźć jakieś informacje o
likantropii, która męczyła Remusa, ale oczywiście nie mogli o tym teraz
wspomnieć.
Swoją drogą pełnia już się
zbliżała – kolejna wypadała za dwa dni, co oznaczało ponowne odwiedziny we
Wrzeszczącej Chacie i Zakazanym Lesie.
Po chwili pojawili się
przy nich także Remus i Pedro. Ten drugi przybył do nich z nową zdobyczą – pod
pachą trzymał książkę, na której grzbiecie widniał wykaligrafowany tytuł
,,Wojny i bitwy, czyli o destrukcyjnej waleczności mugoli”.
– Obejrzeliście
bibliotekę? – spytał James, na co Scarlette i Pedro pokiwali głowami. – No to
ruszamy w dalszą drogę!
~~~~~~~~
Po pokazaniu Scarlette i
Pedro lokalizacji różnych klas i łazienek, zgodnie uznali, że należy udać się
do kuchni i coś przekąsić. Zanim się obejrzeli, na zwiedzaniu zleciały im trzy
godziny, a że spędzili je dość produktywnie, ich żołądki zaczęły powoli domagać
się jedzenia.
Nie poprosili jednak
skrzatów domowych o przyniesienie gotowego posiłku – Scarlette uznała, że ona sama
przygotuje ciastka, jako że nie miała do tego okazji już od kilku tygodni, a
zawsze sprawiało jej to przyjemność. Skrzaty przyniosły tylko potrzebne
składniki i nawet znalazły jeden fartuszek.
Pozostali, pogodzeni już,
że niestety będą zmuszeni trochę poczekać, rozsiedli się na krzesłach przy
wysokim stole, a raczej czymś w rodzaju barku.
– Mam nadzieję, że to
czekanie się opłaci – mruknął Syriusz cicho.
Skrzaty jeszcze chwilę się
przy nich kręciły, oferując im różnorodne przekąski, ale po chwili zniknęły w
dalszej części kuchni niezadowolone z faktu, że nie mogły w niczym pomóc.
– Na pewno – odparła
optymistycznie Carla, przyglądając się Puchonce, która akurat wsypywała kakao
do miski. – Może ci w czymś pomóc? – spytała trochę głośniej, aby dziewczyna ją
usłyszała.
Scarlette odwróciła się do
niej powoli, marszcząc brwi w zamyśleniu. Widać było, że bije się z myślami i
mocno się nad czymś zastanawia.
– To mieszanie składników
to trochę jak eliksiry... – westchnęła po chwili, chcąc podziękować za pomoc w
delikatny sposób.
– Carla, nie mieszaj się
do pieczenia – nakazał stanowczo Syriusz, uśmiechając się złośliwie. – Nie
chciałbym wylądować w skrzydle szpitalnym po zjedzeniu tych ciastek.
– Nieśmieszne – rzuciła
Blue, bo nie wpadła akurat na żadną błyskotliwą ripostę, ale oczy, w których
tańczyły wesołe iskierki, zdawały się przeczyć jej wypowiedzi.
Black zadowolony z wygranej
rozpostarł się wygodniej na krześle, jednak mina mu zrzedła, kiedy spojrzał na
Petera śmiejącego się z tej wymiany zdań. Musiał przyznać, że decyzja podjęta
przez Carlę wcale go nie usatysfakcjonowała – sam nie potrafił wybaczyć
Glizdogonowi i nie mógł zrozumieć, dlaczego Blue to zrobiła. Dla niego sprawa
była prosta – Pettigrew nie przyszedł Carli z pomocą, opuścił ją w potrzebie,
nie zachował się jak przyjaciel, więc z jakiej niby racji oni mieli się tak w
stosunku do niego zachowywać?
Musiał chyba zmierzyć
Petera chłodnym i niechętnym wzrokiem, bo naraz chłopak umilkł i jakby trochę
się skurczył. Black uśmiechnął się do siebie zadowolony.
Dobrze wiedział, że byłby
bardziej łaskawy w ocenie zachowania Pettigrew, gdyby ten opuścił inną osobę.
Tymczasem była to Carla i właśnie ten fakt sprawił, że niechęć do Glizdogona
wzrosła do tak wysokiego stopnia. Gdyby na miejscu Blue znalazła się choćby
Lily, udałoby mu się jakoś tolerować jego towarzystwo – nie odnosiłby się w
stosunku do niego z taką sympatią jak Evans czy Lupin, ale pewnie zachowałby
rezerwę podobną do tej Jamesa. W zaistniałej sytuacji jednak nie potrafił.
Poczuł, że ktoś przygląda
mu się uporczywie. Podniósł wzrok, żeby spojrzeć prosto w oczy Carli. Gdyby
teraz stwierdził, że jej spojrzenie było zimne, skłamałby. Lodowaty wzrok dziewczyny byłby w stanie zamrozić hogwarckie jezioro i to w środku lata, więc
nic dziwnego, że po karku Syriusza przeszedł dreszcz.
Chyba po raz pierwszy w
życiu to on, a nie Blue, odwrócił wzrok wcześniej.
~~~~~~~~
Nie minęło pół godziny, a
Scarlette postawiła przed nimi talerz zapełniony babeczkami czekoladowymi z
kawałkami pomarańczy. Musieli przyznać, że pachniało pięknie – aromat rozniósł
się po całej kuchni już w trakcie pieczenia, skutecznie zaostrzając ich
apetyty. Teraz więc, kiedy źródło tego wyśmienitego zapachu zostało podstawione
im pod sam nos, rzucili się na nie, jakby nie jedli od co najmniej tygodnia.
Scarlette patrzyła na to z
uśmiechem, w duchu ciesząc się, że jej przyjaciołom tak smakuje. Dawno nie
piekła, a dodatkowo tak mogła wynagrodzić im nieprzyjemności związane z Pokojem
Życzeń. Na wspomnienie tamtego miejsca od razu dreszcz przeszedł po jej karku.
Nie myśl o tym, nakazała sobie stanowczo w duchu, nie rozdrapuj starych ran.
Spojrzała na rozweselone
miny przyjaciół, żeby zapomnieć o tym, co zdarzyło się w białym salonie siedem
lat temu. Żeby zapomnieć o swoich rodzicach, o stracie, jaką wtedy odniosła.
Nie mogła o tym myśleć.
Należało cieszyć się razem z przyjaciółmi i nie przejmować przeszłością. Nie
powinna do niej wracać, skoro już raz udało się o niej zapomnieć.
Czuła jednak, że rana
została już na nowo otwarta, a jej samej nie starczy sił, żeby się ponownie
zasklepiła. Zdawała sobie sprawę z faktu, że sama sobie z tym nie poradzi, że
będzie musiała o wszystkim powiedzieć przyjaciołom.
Ale nie teraz – w tym
momencie byli zbyt szczęśliwi, nie chciała tego psuć. Nie chciała zniszczyć ich
dobrych humorów opowieścią o białym salonie, który został oświetlony przez
zielone promienie zaklęć.
~~~~~~~~
Kiedy zjedli pyszne
babeczki, wychwalili talent do pieczenia Scarlette, przemierzyli mroczne lochy
wzdłuż i wszerz, przy okazji zahaczając o salę do eliksirów, i zwiedzili
najróżniejsze dziedzińce, których pełno było w Hogwarcie, w końcu mogli wdrapać
się krętymi schodami na Wieżę Astronomiczną i podziwiać z niej widoki, jakich
nie dało się doświadczyć nigdzie indziej.
Przed nimi rozciągały się
zaśnieżone błonia, które teraz wyglądały, jakby osiadły na nich delikatne
chmury – tymczasem była to gruba warstwa śniegu, w której mogliby zanurzyć się
aż po kolana. Padało tylko dwie noce, ale biały puch już zdążył przykryć cały
kraj, zamieniając wiecznie deszczową Anglię w krainę zimna i mrozu. Dalej widać
było błyszczące, pokryte lodem jezioro, które teraz zachowało całkowitą ciszę,
nie wprawiając ani jednej fali w ruch. Po ich lewej stronie rozpościerał się
Zakazany Las, ciemna przestrzeń idealnie kontrastująca z bielą błoni. Teraz, w
zimie, to miejsce wydawało się jeszcze bardziej mroczne i tajemnicze niż w
lecie. Nie przeraziło to ani Carli, ani huncwotów, którzy przecież bywali tam
przynajmniej raz na miesiąc, ale Blue zauważyła, że Scarlette nie mogła
powstrzymać dreszczu, który przeszedł po jej plecach, kiedy tylko spojrzała na
całkowicie czarną otchłań lasu.
W sumie nie dziwiła się
jej – Zakazany Las wyglądał na miejsce, w którym w rzeczywistość mogły
zamienić się wszystkie senne koszmary. Kiedy Blue była w jej wieku, właśnie tak
o nim myślała – jej pogląd zmieniły dopiero wycieczki z huncwotami, podczas
których uznała, że w sumie da się tam wytrzymać, o ile posiada się gryfońską
odwagę i nie natknie się na żadne niebezpieczne i rządne krwi bestie.
– Piękny widok, prawda? –
spytała Scarlette i Pedro, odwracając się w ich stronę i opierając się plecami
o barierkę.
– Robi wrażenie –
westchnęła dziewczyna, a Carla bardzo ucieszyła się, widząc, że humor dziewczyny
się poprawił.
– Niestety nie widać stąd
boiska do Quidditcha, ale w sumie to nic straconego, bo zaraz tam pójdziemy –
oświadczył James z uśmiechem. – Umiecie grać? – spytał, zwracając się do
Puchonów.
Pokiwali głowami na znak,
że potrafią.
– To będziecie mogli sobie
pograć z Jamesem i Syriuszem! – wykrzyknęła Carla podekscytowana. – Oni też
potrafią grać i to świetnie! To prawdziwe gwiazdy Quidditcha!
– W końcu to przyznałaś! – Syriusz triumfująco wycelował palcem w Blue. Na jego ustach błądził uśmiech, a Carli przeszło przez myśl, że gdyby uśmiechnął się właśnie w taki sposób do niektórych swoich znajomych z żeńskiej części społeczeństwa Hogwartu, te pewnie zeszłyby z tego świata na zawał. Jej to na szczęście nie groziło. – Odkąd się poznaliśmy próbowałaś mi wmówić, że nie potrafię latać. W końcu powiedziałaś, co tak naprawdę myślisz!
– W końcu to przyznałaś! – Syriusz triumfująco wycelował palcem w Blue. Na jego ustach błądził uśmiech, a Carli przeszło przez myśl, że gdyby uśmiechnął się właśnie w taki sposób do niektórych swoich znajomych z żeńskiej części społeczeństwa Hogwartu, te pewnie zeszłyby z tego świata na zawał. Jej to na szczęście nie groziło. – Odkąd się poznaliśmy próbowałaś mi wmówić, że nie potrafię latać. W końcu powiedziałaś, co tak naprawdę myślisz!
– Nie chciałam po prostu,
żebyś się poczuł gorszy przy Scarlette i Pedro, ale skoro tak ci się to nie
podoba, mogę powiedzieć całą prawdę. – Założyła ręce na piersi.
Black już przygotowywał
się do odpowiedzi, ale przerwał mu zimny wiatr, który wstrząsnął ich włosami.
Zadrżeli – w końcu była zima, a oni wyszli na mróz bez żadnych kurtek czy
szali.
– Wracamy? – spytała Lily,
która chyba jako jedyna przejęła się faktem, że mogli się przeziębić, i nie
czekając na odpowiedź przeszła na schodki prowadzące do wnętrza zamku.
Wzruszyli ramionami,
podążając za nią.
Zanim jednak Carla
zdążyła się zanurzyć w ciepłym zamku, usłyszała przy swoim uchu szept Syriusza:
– I tak wszyscy dobrze wiedzą, że
podoba ci się moja gra.
Był on tak niespodziewany, że aż
zatrzymała z zaskoczenia.
Chłopak pochylał się nad nią,
zajmując całą przestrzeń wokół niej. Stał bardzo blisko – czuła jego ciepły
oddech na swojej twarzy, a zadzierając głowę do góry, mogła bez problemu
zajrzeć mu w oczy, z których bił wdzięk charakterystyczny dla arystokratów.
Początkowo wydawało jej się, że przepełnia je tylko kpina, ale gdzieś za tą
zasłoną pogardy dostrzegła też wesołe iskierki, które pojawiały się tylko w
obecności przyjaciół. Dobrze znała to spojrzenie, widziała je już wiele razy,
więc dlaczego dopiero teraz tak ją zafascynowało?
Potrząsnęła głową, wyrzucając z niej
niechciane myśli i założyła ręce na piersi.
– Gdybym nie uważała, że świetnie grasz,
raczej nie wrzeszczałabym na trybunach jak opętana za każdym razem, kiedy
zdobywasz punkty, prawda? – Uśmiechnęła się do niego i pozostawiając go w
osłupieniu, podążyła za resztą przyjaciół.
Później jeszcze długo zastanawiała się,
dlaczego z jej ust wypłynęły akurat takie słowa, skoro w głowie miała
przygotowaną świetną ripostę, ale nawet po najbardziej rozpaczliwych próbach,
nie udało jej się znaleźć żadnego satysfakcjonującego powodu.
~~~~~~~~
Nadal stojąc w przejściu
między schodami a wieżą astronomiczną, zastanawiał się, dlaczego Carla
wypowiedziała właśnie takie słowa. Znał ją przecież już od ponad czterech lat,
co więcej mianował się jej najlepszym przyjacielem, więc wiedział o niej
wystarczająco dużo, aby stwierdzić, że Blue w trakcie droczenia się z nim nigdy
nie oświadczyłaby, że mógłby być w czymkolwiek dobry. Tymczasem teraz
przyznała, że w Quidditcha gra po prostu świetnie i do tego bardzo się jej to
podoba.
Musiał przyznać, że bardzo
go to zadowoliło i dowartościowało, choć nie zmieniało faktu, że było to po
prostu niewiarygodne i całkiem do Carli niepasujące.
Do tej pory słyszał głosy
swoich przyjaciół, którzy oddalali się w stronę dormitoriów, aby ubrać się w
coś ciepłego i móc wyjść na boisko do Quidditcha – teraz jednak ich rozmowy i
śmiechy całkiem ucichły, co wyrwało go z chwilowego zamyślenia. Chcąc ich
dogonić, zszedł po schodach i szybkim krokiem zaczął przemierzać korytarz.
Co mogło kierować wtedy
Carlą? – to pytanie dręczyło go, kiedy mijał rozmawiające ze sobą obrazy,
usilnie starając się znaleźć na nie odpowiedź, ale po odrzuceniu możliwości, że
Blue ma po prostu okres, co prowadziłoby do wahań emocjonalnych i wyjątkowo
dziwnych zachowań, przyznał, że jego starania spełzły na niczym.
Przystanął na chwilę,
ponieważ rozwidlenie dróg zmusiło go do poświęcenia odrobiny swojej uwagi na
otoczenie. Prawie od razu poznał miejsce, w którym się aktualnie znajdował, i
już chciał ruszyć korytarzem w prawo, kiedy ze swojej lewej strony usłyszał
jakieś piskliwe głosy. Nie były one zbyt donośne, ale cisza, która panowała w
zamku, pozwoliła mu stwierdzić, że głosiki nie należały do kilku osób – raczej
należało liczyć je w dziesiątkach.
Zaciekawiony, czym mogłoby
być źródło tych tajemniczych dźwięków, udał się w stronę, z której pochodziły.
Nie musiał długo maszerować – po chwili natrafił na odrapane drzwi jednej ze
starych i nieużywanych już klas. Otworzył je na oścież, a jego oczom ukazało się
małe pomieszczenie, w którym nie znajdowało się nic oprócz małego, drewnianego
stolika i niezbyt dużej klatki pełnej małych, niebieskich stworzonek. Syriusz
rozpoznał w nich chochliki kornwalijskie, które charakteryzowały się dość dużą
tendencją do rozrabiania i irytowania ludzi.
Założył ręce na piersi, przyglądając im
się w zamyśleniu, a po chwili na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech, który
nie mógł zwiastować nic dobrego.
~~~~~~~~
Witam wszystkich serdecznie w ten
wyjątkowy dzień, jakim jest DZIEŃ DZIECKA...
A nie... Spóźniłam się xd Planowałam ten
rozdział dodać wczoraj, ale nie wyszło i jest dzisiaj. A to i tak rekord. W
końcu między ostatnimi rozdziałami były miesięczne przerwy, tymczasem dzisiaj
mija jedenasty albo dwunasty dzień od ostatniego posta!
Jesteście ze mnie dumni, prawda?
Mimo że Dzień Dziecka był wczoraj i tak
życzę wszystkim niepełnoletnim i tym, którzy nadal się dziećmi czują, wszystkiego
najlepszego :)
Boże Ciało dało mi trochę wolnego, więc
udało mi się uporać z rozdziałem w miarę szybko. Mam nadzieję, że wam się
spodobał, bo trochę nad nim siedziałam i starałam się, aby był jak
najlepszy.
Poza tym przekonaliście mnie, żeby było
trochę cariusa, no to jest. Subtelny, owszem, ale takie lubię najbardziej :)
Oby was także zadowolił :)
Kolejny rozdział niestety nie pojawi się
tak szybko, ponieważ wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do laptopa i
internetu.
To by chyba było wszystko...
Komentujcie, piszcie, co wam w głowach
siedzi i oceniajcie!
Pozdrowionka,
Bianka!
HA, CARIUS! <333
OdpowiedzUsuńdobra, niby się domyślam, że za rozdział albo dwa zrobisz nam na złość w tej kwestii, ale i tak się cieszę. wreszcie zauważyła, jak wspaniały jest pan Black i może coś z tego będzie 8D
Jestem ciekawa historii Scarlett, co się tam zdarzyło. właściwie to coś takiego musiało pozostawić w umyśle dziecka naprawdę ogromny ślad, więc dobrze, że pokazałaś, że nawet po tylu latach wciąż nie jest jej łatwo.
w ogóle podobało mi się zwiedzanie - jeśli chodzi o Hogwart to można byłoby opisywać coś takiego w nieskończoność, niemniej nawet mimo ograniczonej ilości wątków nie mam wrażenia niedosytu. co prawda zostało im jeszcze boisko, ale jeśli chodzi o zamek, to już chyba zalatwili spora jego cześć xd
motyw kuchni i babeczek cudowny, czekolada i pomarańcza idealnie pasują do zimy i świąt <3 zobacz w ogóle, Scarlett dogadalaby się z moją Cynthią - tyle tylko, że ona piecze kociolkowe pieguski xd
cała ta atmosfera między nimi nie jest co prawda miła sytuacja, ale niestety Peter się o to postaral. w sumie to nie jest mi go szkoda bo tego frajera nie lubię, ale muszę przyznać, że twoje opisy nawet są w stanie wywołać odrobinę współczucia xd
postaci coraz mocniej się zarysowują, ich charaktery sie róznia, dlatego moge po raz kolejny pochwalić xd podoba mi się też to, że Syriusz i James nie podchodzą do sprawy tak samo. jednak odnoszę wrażenie, że to Syriusz jest tym bardziej impulsywnym i pamietliwym w tej dwójce, więc pasuje mi taki obraz. a i lubię Pedro, jego bezgraniczne opanowanie i wieczny poker face bardzo do mnie przemawia xd
wracamy do Cariusa (muszę się ciągle pilnować żeby nie napisać "cariusly" XDDD): Carlą powiedziała mu komplement! może sobie kręcić, ale wszyscy wiemy, jaka jest prawda - która zresztą w końcu przyznała. a i Syriusz w swoim zdezorientowaniu i myśleniu o tym dlaczego tak powiedziała i w ogóle okazuje jak najbardziej najprawdziwsze szczere uczucie którego nikt powtarzam nikt nie powinien próbować zniszczyć albo nie pozwolić żeby rozkwitlo. nie żebym coś komuś sugerowała BIANKO.
i końcóweczka! ja już wiem, co ten Black może planować, znam go jak własną kieszeń 8D ale ślicznie opisane, co tam znalazł i już w jego głowie zrodził się pomysł. tak, to jest absolutnie w jego stylu i ta scena bardzo fajnie zgrała mi się jako zakończenie rozdziału c:
szkoda tylko, że teraz znowu będzie trzeba tyle czekać. no ale co zrobić, będę po prostu musiała cie na bieżąco męczyć...
<3
Czy coś z tego będzie to jeszcze nie jest powiedziane XDDD Może robię wam wszystkim na złość i to była tylko taka chwilowa scena?
UsuńTego dowiecie się w przyszłych rozdziałach.
Nie chciałam też tego rozciągać na kilka rozdziałów, więc postanowiłam, że pozwiedzają przez maksymalnie dwa :)
Jedyne co potrafię piec to babeczki czekoladowe, do których zawsze dodaję pomarańczę, więc uznałam, że Scarlette też takie babeczki upiecze xd Na pewno by się zaprzyjaźniły, trzeba je kiedyś poznać :)
Oooo to w takim wypadku to jest mój wielki sukces. Bo o współczucie do Petera niekiedy trudno.
Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo, bo nad tą sprawą dużo myślałam xd
Pedro taki lubiany. :)
To dobrze, że nie sugerujesz, bo jakbyś sugerowała to może bym nad tym trochę pomyślała... Ale skoro nie to w sumie mogą pozostać dalej tylko przyjaciółmi, zapominając całkiem o tej sytuacji. Czemu nie? XDDD
Hahahhaha ciekawe dlaczego? XD
Ja już wróciłam, więc rozdział zacznę pisać jak najszybciej :) Ale męcz mnie, męcz, bo to przyśpiesza xd Swoją drogą, gdzie twój rozdział?
<3
ROZDZIAŁ DODAWAJ
UsuńTak, mamo! XD Daj mi dwadzieścia minut!
UsuńDruga! ^^
OdpowiedzUsuńJestem! Tym razem nie tak spóźniona, jak ostatnio :)
UsuńOd czego by tu zacząć..? Może od początku? xD
Sytuacja w Pokoju Życzeń zapowiadała się wesoło. Fajnie, wszyscy wchodzą, jakiś pokój. A tymczasem zostało im ukazane miejsce zbrodni. Bardzo mnie to zaciekawiło, więc nie mogę się doczekać, kiedy Scarlette opowie im swoją historię :)
Dokładnie rozumiem, o co im chodzi z jaraniem się biblioteką. Ja osobiście spędziłabym w niej chyba cały dzień, zanim wybrałabym lekturę :) Marzenie! ^^
Wszyscy kochamy ciastka! Dziewczyno, czytałam to na czczo, więc możesz wyobrazić sobie, co zrobił mj brzuch, gdy czytałam o tym aromacie! Muszę szybko iść po śniadanie :D
Jejku, Syrla się rozwija! Jak ja kocham romanse Syriusza... w sensie te dobre, a nie z dupami Hogwartu :D
Dlaczego się nie pocałowali? Nie, wcale nie jest za wcześnie. Ja chcę już xD
Chochliki... no way, Syriusz! Nie ruszaj tego! Zostaw, dobry pies! xD
Nie no, mnie psy się nigdy nie słuchają :D
Czekam na kolejny, żeby dowiedzieć się co ten Syriusz bożyszcze wymyślił xD
Pozdrowienia i buziaki :*
Natalia
Hej, hej!
UsuńNa nią nie będziesz musiała długo czekać. Kolejne rozdziały to wszystko wyjaśnią :) Tak przynajmniej myślę
Ohhh, taka biblioteka to przecież raj na ziemi!
hhahaha, ja zawsze mam przy sobie coś do jedzenia, kiedy czytam xd Tak na wszelki wypadek xdd
Powoli, ale coś tam było z tą Syrlą, Cariusem czy jak to jeszcze inaczej nazwać xd Może coś będzie więcej?
BO NIE. XD nie tak prędko :)
Zakład, że mimo twoich rozkazów, i tak je ruszy? :)
Pozdrowionka i dziękuję za komentarz!
Bianka
Witaj Bianko!
OdpowiedzUsuńYay! Dodałaś tak szybko, że na początku nie mogłam w to uwierzyć! Jestem z ciebie taaaaaaaaaaaaka dumna.
A teraz przejdę do treści:
"Nie poprosili jednak skrzaty domowe o przyniesienie gotowego posiłku" czy tam nie powinno być skrzatów?
I tylko do tego się przyczepię, bo wydawało mi się to nieco podejrzane.
A teraz przejdźmy do wielbienia cię:
"Na jego ustach błądził uśmiech, a Carli przeszło przez myśl, że gdyby uśmiechnął się właśnie w taki sposób do niektórych swoich znajomych z żeńskiej części społeczeństwa Hogwartu, te pewnie zeszłyby z tego świata na zawał. Jej to na szczęście nie groziło." Ta jasne. Oj Carla, Carla... ja ci mówię: on będzie twoim tru loffem (ma być, bo jak nie...)
" Dobrze znała to spojrzenie, widziała je już wiele razy, więc dlaczego dopiero teraz tak ją zafascynowało" Myślę, że nie muszę się powtarzać.
"Co mogło kierować wtedy Carlą? – to pytanie dręczyło go, kiedy mijał rozmawiające ze sobą obrazy, usilnie starając się znaleźć na nie odpowiedź, ale po odrzuceniu możliwości, że Blue ma po prostu okres, co prowadziłoby do wahań emocjonalnych i wyjątkowo dziwnych zachowań, przyznał, że jego starania spełzły na niczym." Oj Syriusz, Syriusz aż tak mało domyślny jesteś? Spodziewałam się po tobie więcej...
Tak serio to taaaaaaaak się cieszę, że coś zaczyna się dziać pomiędzy Syriuszem i Carlą. Oni tak bardzo do siebie pasują ❤
Pozdrawiam i wysyłam zapas weny na kolejny rozdział
Kot
Hej, hej!
UsuńA dziękuję, chciałam się w końcu wywiązać z mojego zobowiązania dodania rozdziału szybko xd
Fakt, trzeba to będzie poprawić :)
TO SIĘ JESZCZE OKAŻE BUAHHAHAHHAHAHAHAHA
Syriusz taki niedomyślny :) Może kiedyś do tego dojdzie?
Tyle miłości do Cariusa w tym komentarzu, że to przechodzi ludzkie pojęcie xd
Dziękuję bardzo za wenę i komentarz! Twój rozdział już przeczytałam, niedługo skomentuję :)
Pozdrowionka,
Bianka!
Ja wiem, ale po prostu Syriusz jest moją wielką miłością (jak czytałam 5 część Harry'ego to wylałam tyle łez, że w moim pokoju prawie powstał drugi ocean Atlantydzki)
UsuńChociaż w sumie tyle samo ryczałam jak czytałam 3 część Więźnia Labiryntu i Wierną (nie nie chodzi mi tutaj o dziewczynę tylko chłopaka).
Czekam na twój komentarz (czytaj: będę sprawdzać co 5 sekund czy go nie napisałaś)
Pozdrawiam
Koteł
Tak, ja też płakałam. Powódź po prostu spowodowałam w domu :( Tragiczne wydarzenie, ale przynajmniej mamy ff!
UsuńJuż przeczytałam rozdział, niedługo skomentuję :)
Pozdrowionka,
Bianka!
Cześć!
OdpowiedzUsuńGrzeczna Bianka, nie kazała nam czekać 3 lata na kolejny rozdział :p Doceniam to.
Jeju, scena w Pokoju Życzeń była bardzo intrygująca. W pierwszej chwili spodobało mi się, że Pokój, o którym pomyślała Scarlette, nie przypadł do gustu pozostałym - nie wiem, dlaczego właściwie, ale tak już przyjęło się w fanfickach, że jak już ktoś tam włazi, to wszystko jest piękne, przytulne i ogólnie wszystkich wprawia w pozytywny nastrój. W tym przypadku był kompletnie odwrotnie i bardzo mi się to podobało. Ciekawa jestem, co to za pomieszczenie i dlaczego wywołało przykre wspomnienia u Scarlette.
W ogóle pomysł zwiedzenia Hogwartu jest ciekawy. Sama chętnie wzięłabym udział :p
Kurczę, jaki ten Syriusz stał się nagle dojrzały. Nie dość, że czuje się za wszystkich odpowiedzialny, nawet za ich nastrój, to jeszcze przepuszcza okazję do podrażnienia Lily. Szok!
Dobrze, że Carla wyraxnie potępia jego stosunek do Petera.
Jeju, czy rodzice Scarlette zostali zamordowani w tym salonie? Dlaczego i przez kogo? Bardzo to wszystko przykre, ale i ciekawe.
Jeeej, romans Carli z Syriuszem kwitnie! Bardzo dobrze, grzeczna Bianka, niech napisze więcej takich scen :p
O nie, Syriusz i chochliki to nie jest dobre połączenie. Strach się bać!
Rozdział był ciekawy, poruszał różne tematy (Carla i Syriusz, Carla i Syriusz!), a do tego dział się w Hogwarcie. Czego chcieć więcej?
Z pozdrowieniami,
Eskaryna
Hej, hej!
UsuńPrzecież nigdy nie czekaliście trzy lata... Najwyżej 1,5 miesiąca... XD
A dziękuję bardzo :) W sumie teraz na ten fakt zwróciłam uwagę, gdy pisałam ten fragment to nie myślałam o tym, że wszystko jest zawsze piękne super i tak dalej w Pokoju Życzeń, a u mnie nie ma. Ale w sumie na dobre wyszło xd
Niemożliwe, prawda?
Nie wyobrażam sobie, żeby nie potępiała.
Zobaczycie, zobaczycie w przyszłości :)
I tutaj mogą się pojawiać problemy...
Pozdrowionka,
Bianka!
Hej, jestem! :D Wow, ładne tempo ;)
OdpowiedzUsuńJezu, przez dłuższą chwilę nie mogłam ogarnąc, co to Carius. Ups. Ale jestem za niego wdzięczna :)
Trochę dużo nowych wątków (i dobrze, jest ciekawie)!
I chodziło mi o wyjustowanie tekstu (wyrównanie do dwóch stron). To naprawdę będzie fajnie wyglądać, szczególnie na tym szablonie :D I tak się wszędzie robi.
I ten gif z Syriuszem jest śliczny <3
Pozdrawiam :*
Hej, hej!
UsuńHahahha xd taka nazwa pairingu xd
Trochę ich wprowadziłam, w kolejnych rozdziałach będą się powoli rozwijać :)
Co do tego wyrównania to jest tylko problem, że mi rozdziela czasami jedno słowo na literki, jeśli zostanie samo w linijce. Wiesz, co z tym zrobić?
A dziękuję, mi też się podoba xd
Pozdrowionka <3
Hej, kochana.
OdpowiedzUsuńGdyby spojrzeć na datę dodania tego rozdziału, można by stwierdzić, że nie jestem jakoś bardzo spóźniona, ale biorąc pod uwagę fakt, że miałam zaległe aż pięć rozdziałów (co jeszcze nie jest u mnie rekordem ��), mogę tylko przeprosić. Matury pochłonęły cały mój wolny czas i ostatni raz zaglądałam na blogi chyba w marcu, ale teraz jestem i raczej będę już na bieżąco, bo w końcu mam upragnione wakacje ;)
Ok, nadrobiłam właśnie te 5 zaległych rozdziałów, więc zacznę od początku, czyli tej lekcji eliksirów. Moim zdaniem James i Syriusz zachowali się dość niedojrzale, chociaż zawsze ich bronię. Nie rozumiem, po co wrzucali coś nauczycielowi do szuflady, a tym samym psuli całą lekcję. I nie rozumiem, czemu Carla w tym uczestniczyła. Powinni rozumieć powagę sytuacji i chcieć się nauczyć warzenia tego eliksiru, bo mógł się im przydać w przyszłości. (A, właśnie, jeśli chodzi o eliksiry, to pisze się "warzenia", a nie "ważenia", to dwa różne słowa). W każdym razie chłopcy i Carla zachowali się jak małe dzieci, które z nudów muszą coś zepsuć.
Potem ta walka ze Śmierciożercami. To było urocze, że James i Lily bronili się nawzajem, ale jednocześnie Evans zachowała swój charakter z tymi jej komentarzami "mówiłam, żebyś uważał". Mały, rudy zarozumialec ♡
Chyba nie odczułam do końca tej grozy, związanej ze "śmiercią" Syriusza, bo wiedziałam, że po prostu musi przeżyć. Obstawiałam raczej, że to Carla go ożywi i pozna w ten sposób swoje moce, ale przecież nie wszystko jeszcze stracone. Może to jej łzy pobudziły jego serce do działania?
W każdym razie, cieszę się, że nic mu się nie stało.
A śmierć tego chłopca, który zasłonił Remusa, musiała być dla niego dużym ciosem.
Na początku podejrzewałam, że Peter po prostu oddał ten list w ręce Śmierciożerców, ale na szczęście (dla niego) okazało się inaczej. Skoro jego rodzice zostali porwani, powinien się trochę bardziej tym przejąć i chociaż się nimi zainteresować, a on zachowuje się, jakby go to nie obchodziło. Chyba że coś przegapiłam i jego rodzice się odnaleźli, ale czytałam od deski do deski i nic takiego nie wyłapałam.
Ok, Carla mu wybaczyła, ale Syriusz nie. Ogólnie się wkurzyłam, kiedy Black myślał sobie, że gdyby to Lily była na miejscu Carli, to pewnie wybaczyłby Peterowi. Wkurzył mnie tym bardzo. Przecież Evans też jest jego przyjaciółką. Nie powinien tak faworyzować Carli. Dobra, w tym momencie odezwała się moja miłość do Lily, więc po prostu musiałam jej bronić. Ale faktycznie, Syriusz bardziej przyjaźni się z Carlą i go rozumiem, co nie zmienia faktu, że jestem na to zdanie wkurzona :D
No nic. W sumie to trochę niezbyt prawdopodobne, żeby Dumbledore zapomniał, jak się wchodzi do pokoju Puchonów. Wiem, że nic nie było na ten temat w książkach, ale żeby od razu dyrektor tego nie wiedział? Trochę mnie to rozbawiło. "Nie pamiętam, jak się wchodzi do pokoju Puchonów, lols. Ale hasło do wieży Gryfonów to..." �� Faworyzowanie Gryfonów pełną parą :D
Ok. Zastanawiam się też, czemu Scarlette wymarzyła sobie właśnie ten pokój, skoro wiedziała, jak na niego zareaguje. Och, dziewczyny są czasem nieprzewidywalne. Ale to miłe ze strony Syriusza, że się nią przejął. Szkoda, że nie przejął się tak Lily. Ugh, okej, jestem głupia :)
A, właśnie. Skoro już o Evans mowa, to miło, że wreszcie przyznała, że James nie jest taki zły. I miło, że Carla go sobie odpuściła. Ale z tym dojrzałym to Lily trochę przesadziła, patrząc na jego zachowanie na tych eliksirach. Ale podczas walki, rzeczywiście, trzeba mu to przyznać. Mam nadzieję, że wynikną z tego jakieś cudowne Jily-momenty ♡
Merlinie, Syriusz słyszy komplement i potem się pół dnia zastanawia, co Carla miała na myśli. Ale widzę, że ona zaczęła już inaczej na niego patrzyć. Może po tym wypadku.
Syriusz + chochliki nie wróżą niczego dobrego. Pewnie je wypuści albo zrobi coś głupiego, ale w końcu to Black i nie da się go nie kochać.
UsuńOk, chyba niczego nie pominęłam, chociaż mam wrażenie, że mój komentarz składał się głównie z narzekania. Jestem okropna. To nie tak, że narzekałam, ale po prostu czasami czuję obowiązek bronienia Evans :D Ale naprawdę rzadko, dawno mi się to nie zdarzyło.
Ok, w takim razie życzę weny i pozdrawiam gorąco.
Całusy,
Optimist
Hej, hej!
UsuńA tym się nie przejmuj, w końcu musiałaś się uczyć do matur. A to ważne, prawda?
Ty masz wakacje, a ja się muszę jeszcze uczyć -.-
Owszem, nie zachowali się do końca dojrzale, ale mimo że ich obecna sytuacja wpłynęła na nich w znacznym stopniu, sprawiając że trochę wydorośleli (co chyba było widać przy bitwie), nadal mają po piętnaście lat i ten wiek sprawia, że czasami mogą mieć takie ,,świetne" pomysły. W końcu jeszcze nie są dorośli.
Oh, cieszę, że się podobało, to było takie małe ukryte Jily :)
Ahhh, no ja go po prostu nie potrafiłabym uśmiercić. W końcu to Syriusz... A co do tych mocy, to Carla nie potrafi ożywiać ludzi, myślę, że to by było trochę za dużo :) Ale jeśli się wczytacie, to może zauważycie rzeczy, które się innym normalnie nie przydarzają.
Nie, nie zostali uratowani, masz rację za mało temu czasu poświęciłam. Chyba tak bardzo starałam się zająć wątkiem poczucia winy co do zostawienia Carli, że o tym zapomniałam napisać. Ale postaram się to naprawić w przyszłych rozdziałach :) Dobrze, że zwróciłaś na to uwagę.
Hmmm, nie chodziło tu o samą Evans i raczej należało się skupić na relacji Carli i Syriusza. Mimo wszystko Syriusz mniej przyjaźni się z Evans, a z Carlą łączy go mega specyficzna więź, swoją drogą coś więcej zaczęło się między nimi dziać. Więc myślę, że nie jest to faworyzowanie Carli.
Hmmm, może on nie zapomniał? Może nie chciał ich jeszcze tej nocy, zaraz po bitwie rozdzielać? Nie chodziło mi przynajmniej o faworyzowanie.
Chyba że go sobie wymarzyła to złe słowo. Ale w sumie nie będę nic mówić, trochę nawiążę do tego później.
Tyle że Lily nic się takiego nie stało.
A wynikną, wynikną :)
Nie zastanawia się, co Carla miała na myśli, a raczej dlaczego Carla tak powiedziała xd W końcu to do niej niepodobne xd
Niczego dobrego nie wróżą, a na pewno nie dojrzałego zachowania Syriusza. Ale o tym w późniejszych rozdziałach.
Hahaha, zwłaszcza warto jej bronić po tym co jej zgotowałaś u siebie xd W ogóle to niedługo pojawię się u ciebie z komentarzem :)
Dziękuję bardzo za komentarz :)
Pozdrowionka,
Bianka
Dobra, jestem XD
OdpowiedzUsuńOk, przyznaję, jestem nierozgarnięta i mam problemy z zagospodarowaniem sobie czasu XD Ale po co te nerwy, Bianka, wdech, wydech, już jestem! Cieszmy się i radujmy! A teraz do rzeczy XD:
1) Jeśli Carla nie będzie z Syriuszem, to obiecuję, ja Ci to gwarantuję, obsmaruję Twoje biurko łajnobombą.
2) Jeśli zmaścisz ship Carli i Syriusza, to obiecuję, ja Ci to gwarantuję, obsmaruję Twoje biurko dwoma łajnobombami.
3) Jeśli Glizdogon będzie miał dobre intencje w Twoim opowiadaniu, to obiecuję, ja Ci to gwarantuję, obsmaruję Twojego laptopa pięcioma łajnobombami (sorry, nie lubię gościa:P)
4) Jeśli w następnym rozdziale nie dowiemy się czegoś konkretniejszego o problemach psychicznych Scarlette, to obiecuję, ja Ci to gwarantuję, przyjdę do szkoły z mega paką łajnobomb.
Amen.
Widzimy się w szkole! XD
Łajnobombiarz
Hej, hej!
Usuń1) Ta sprawa jeszcze nie została wyjaśniona w mojej głowie, więc nie wiem, czy mam spodziewać się łajnobomb XD
2) A jak pozostaną przyjaciółmi to będzie to równoznaczne ze zniszczeniem shipu?
3) Też go nienawidzę, ale chłopak będąc nastolatkiem nie był zły. W końcu z jakiegoś powodu przyjaźnił się z huncwotami. Oczywiście uważam także, że zdrada Glizdogona jest sprawą, której nie potrafiłabym zmienić.
4) Chyba powinnam zacząć się martwić, bo w następnym rozdziale na pewno nie dowiesz się więcej o Scarlette. No po prostu bym tego nie zmieściła.
Pozdrowionka,
Bianka! <3
To ja lepiej przytaszczę to szkoły te łajnobomby XD
UsuńAle nie musisz! Po co masz się męczyć?
UsuńStwierdziłam, że nie będę komentować wszystkich postów, bo jest ich za dużo. Za to będę komentować je na bieżąco.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie wprowadza coś nowego. Nie spotkałam się z pomieszaniem światów na żadnym innym blogu, więc miło mnie zaskoczyłaś.
"pchnęła je do przodu" - nie można pchnąć do tyłu drzwi, więc moim zdaniem to pleonazm.
Piszesz o niebo lepiej niż na początku, więc widać, że się rozwijasz. Bardzo mnie to cieszy ;)
Życzę weny i powodzenia!
PS Zapraszam do czytania i komentowania mojego bloga: https://naprzeciw-przeznaczenia.blogspot.com/
Szczerze też by mi się nie chciało xd
UsuńCieszę się więc bardzo :) Lubię ludzi zaskakiwać :)
Faktycznie, masz rację :) Poprawię :)
A dziekuję bardzo :)
Twojego bloga już zaczękam czytać, jest naprawdę świetny! Niedługo skomentuję!